WŁA 55

Na zdjęciu WŁA-55 gdy jeszcze płynął przez wydmy po stronie zatoki. Idąc na koniec cypla można go było spotkać po lewej stronie. WŁA-55 ukazywał się pasażerom statków z Gdyni, Gdańska i Sopotu dokładnie wtedy, gdy mijali główki portu.

Stary kuter, którego losy wystarczyłyby na kilka lekcji historii, przetrwał II Wojnę Światową. Kuter przetrwał także ucieczkę do Szwecji z moim dziadkiem na pokładzie, wreszcie przetrwał komunizm, socjalizm, zmiany ustrojone i dotrwał do XXI wieku. Hel go nie lubił, WŁA-55 wraz z wydmą przechodził w dzierżawy, trafiał do stowarzyszeń, sprawiał wrażenie zaniedbanego, niszczał z roku na rok, ale trwał. W sezonie gdy miasteczko zamienia się w jarmarczną tandetę, był nieliczną pamiątką kaszubskiej przeszłości miejsca.

WŁA-55 nie przetrwał pożaru, który strawił go w wietrzny wrześniowy dzień 2019 roku. To może nawet dobrze, powstało miejsce na baner reklamowy, albo na budkę z lodami kręconymi. Gdyby się trochę postarać, można by nawet wygospodarować mini parking płatny – niestrzeżony. To nawet lepiej, następnego lata przypłyną kolejni turyści i nie będą musieli głowić się, co to za stara łupina stoi przy wejściu do portu. Będą mogli za to, z pewnością stwierdzić – przypłynęliśmy do Hell-u.