Wilgotny sobotni poranek nie zachęcał do spaceru, wyszli ci, którzy musieli. Nas, muszących – osobowych podróżnych, dworzec zaprosił światłem syntetycznej jasności. Granat nieba nad budynkiem obiecywał słoneczny dzień za kilka minut. Obietnica nie dotyczyła nas, rozpłynęliśmy się w elektrycznym świetle dworca, pochłonięci