Państwo zbudowane miastem…

Gdynia powstała z marzenia o niezależności  i miała być dodatkiem do morskiego portu…

Granice Polski w 1918 roku były bezlitosne. Położenie niepodległego kraju w tej części Europy oraz układ geopolityczny wokół, skazywał nowe państwo na gospodarcze uduszenie. Porozbiorowy zlepek ziem marzył o drzwiach do wolnego świata, a niezbędne mu było przynajmniej okno. Tę potrzebę zaspokojono budową portu…

Powstało okno, drzwi i cała infrastruktura – droga w świat stała się nagle dostępna. I chwilę później zaczął powstawać dodatek – miasto przy porcie. W założeniu miało mieć funkcję „służebną” wobec infrastruktury morskiej i taką miało. To jak bardzo, można zobaczyć do dzisiaj, patrząc na przesunięcie śródmieścia względem dworca kolejowego na południe. Na wprost stacji jest przecież port – to on zagarnął przestrzeń dzielnicy śródmiejskiej.  Ta zależność, nie wróżyła dobrze powstającemu miastu…

Tyle, że Gdyni się poszczęściło. Port stał się wspomnianym oknem, miasto stało się duszą, mentalną tożsamością młodej Polski. Choć międzywojenna koncepcja „Polski morskiej” nie sprawdziła się, a rok 1939 zatrzymał rozwój nowego miasta – powstało modernistyczne dzieło, fizyczny symbol państwowości. Z morza i z marzeń, ulepiono żywe miejsce – Gdynię zacumowaną przy zatoce, utrwaloną żelbetonem, zaklętą w nowe idee modernistycznej architektury. Zbudowano tkankę, która służyła swoim mieszkańcom, zgodnie z modernistyczną myślą Luisa Sulivana „form follows function” – przestrzeń została podporządkowana temu, do czego została stworzona, z przeznaczenia wynikała jej organizacja i wygląd…

Propagandą nowej, i co ważne, nowoczesnej państwowości stała się Gdynia. Wyszło jej to na dobre – spójny układ urbanistyczny, najlepsi architekci – zaprojektowano „białe miasto” na miarę marzeń swoich mieszkańców. Można powiedzieć, że polskie okno na świat zostało pięknie udekorowane framugami modernistycznej tkanki miejskiej…

Po I Wojnie Światowej, państwotwórczą rolę miało jeszcze jedno „białe miasto”. Jego okna szeroko otwarte na świat, były bramą, choć w przeciwieństwie do Gdyni, bardziej wjazdową niż eksportowo – emigracyjną. Ale tak jak Gdynia, to miejsce stało się symbolem nowego państwa. Z marzeń o Izraelu powstał Tel Awiw…

Historia obu przestrzeni w przenikała się podobnymi założeniami, kontekstem historycznym, emocjami ludzi i determinacją w tworzeniu nowej architektury. Gdynia i Tel Awiw, rękoma swoich mieszkańców,  mentalną dojrzałością ich idei, zbudowały swoje państwa…

Po szczegóły tej historii zapraszam do Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, na wystawę  „Gdynia – Tel Awiw”, która wpisuje się obchody 100-lecia powstania miasta Gdyni, 110-lecia założenia Tel Awiwu, wreszcie stulecia otwarcia Bauhausu.

Ekspozycja po wystawie w Warszawie, będzie prezentowana w Muzeum Miasta Gdyni, a następnie w Tel Awiwie.